piątek, 20 listopada 2015

Bóg nie jest miłością, On jest tylko mądrością.

...do takie doszedłem wniosku, jednak zacznę wszystko od początku.

Studia. Miał za zadanie na zajęcia wybrać jakiś motyw i ukazać w rozlegle pojętych tekstach kultury. Wybrał temat: "Śmierć i jej postać jako nauczyciela". Za zadanie postawił sobie by udowodnić daną hipotezę, a do tego celu użył kilka fragmentów filmów:
~"Confessions" 2010r., reż. Tetsuya Nakashima;
~"Körkarlen" 1921r., reż. Victor Sjöström;
~"Det sjunde inseglet" 1957r., reż.Ingmar Berman;
~"The Lazarus Effect" 2015r., reż. David Gelb.
Doszedł jednak do wniosku, ślęcząc nad zadaniem, że Bóg jest katem i ciemiężycielem.

Pokrótce opiszmy filmy:
"Confessions" - wychowawczyni opowiada uczniom klasy w gimnazjum część swego życia. Informuje ich, że odchodzi, gdyż nie może dłużej pracować. Jej córka została zabita przez uczniów tej klasy, a sprawców ukarała wstrzykując im wirusa HIV do kartonika z mlekiem.

 "Körkarlen" - uważa, że to adaptacja powieści Dickens`a "Opowieść wigilijna", ale okazuje się, że to ekranizacja opowiadania Selmy Lagerlöf pt. "Niewidzialny woźnica".

"Det sjunde insegle" - metafora życiowej drogi, ukazanej za pośrednictwem partii szachów głównego bohatera ze śmiercią.

"The Lazarus Effect" - horror, gdzie naukowcy bawią się w Boga i wskrzeszają umarłych.

Wrócić trzeba jednak do wątku głównego. Postawmy wpierw hipotezę: "Bóg nie jest miłosierny".
Weźmy pod klosz postać Łazarza, do którego tytułem nawiązuje "The Lazarus Effect". Biblijny Łazarz został wskrzeszony przez Chrystusa. Przecież Lazarus po łacinie to nikt inny jak Łazarz. Mesjasza widzimy przy tej scenie jako współczującego rodzinie denata Boga.
Argument: wskrzesza tego, który odszedł już z tego świata.
Kontrargument: albo i też nie! Nie współczującego, a mściwego, ponieważ jak mówi Pismo Święte, naturalnie posługując się parafrazą: "Czego go opłakujecie [głupcy], przecież śpi tylko snem [wiecznym]. Łazarzu mówię ci powstań!" i ten wstaje.
A Kościół naucza (na postawie Biblii), że życie na ziemi, to tylko stan przejściowy, że po śmierci czeka zasłużonych raj lub otchłań. Czyli patrząc na to w sposób logiczny: Chrystus wyrywa Łazarza z raju i przywraca mu życie ziemskie, aby ten mógł chodzić znów po padole i grzeszyć (a tym samym zatracić swą duszę i stać się potępieńcem). A w innym fragmencie Mesjasz naucza by nie wiązać się z rzeczami ziemskimi i życiem ziemskim, bo ono przemija i kto zbytnio przywiązuje się do spraw ziemskich, tego dusza jest już stracona. Czyli Jezus to hipokryta.
Idźmy tym tropem dalej, Judasz Iskariota.
Rzuca następującym hasłem do wspomnianego jegomościa: "Lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś się nigdy nie narodził.".
Wiemy, że Jezus został wydany za 30 srebrników na śmierć przez Judasza. To jest fakt. Ale paradoksalnie to nie Iskariota jest zły, tylko Jezus i Faryzeusze. Faryzeusze bowiem, to uczeni, którym nauki przeszkadzały (ortodoksyjni starotestamentowcy), to oni chcieli trzymać w garści ciemnogród ludzki i tym samym znaleźli jelenia, który wyda im tego, do którego zaczęto mówić "Rabbi".
Jednak mówi się o tym, że Bóg dał wolną wolę człowiekowi i że jest dobry. Nic bardziej mylnego!
Zaznaczyć trzeba na wstępie, że Bóg jest w trzech osobach: Bóg - Ojciec, Boży Syn i Duch Święty.
Trzeba jednak postawić pytanie: gdzie tu wolna wola, skoro Jezus (Bóg) ukartował to wszystko? Wiedział, że Judasz go zdradzi, że Piotr się go wyprze trzy razy. Gdyby Judasz nie wydał Chrystusa, to Jego narodziny na ziemi nie miałyby sensu! Przecież od samego początku Pan i Mistrz wiedział, że skończy na Golgocie. Przecież gdyby nie Iskariota proroctwo Chrystusa nie wypełniłoby się! Ponadto Rabbi piętnuje Judasza wśród uczniów, wskazuje im go mówiąc w ogrójcu: "ten, który mnie wyda straży przyjdzie w ich towarzystwie i ucałuje mnie w policzek". Czytając między wierszami: "ten co mnie pocałuje, on jest gorszy, wiecie co macie z nim zrobić chłopaki, poza tym to dla was zagadka! A ja wiem kto to!" - chore gierki. Reasumując Iskariota został wykorzystany przez okrutnego Boga i stał się jego ofiarą.
Abstrahując już od Hioba, gdzie to Stwórca zakłada się z Lucyperem (nie mylić z Lucyferem, w którym dopatrywano się portretu rodzicielki Chrystusa), że sprawi wiele przykrości Hiobowi, a ten i tak będzie wznosić do Niego modły. Okrutny ten Bóg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz